Polacy zapomnieli, że grypa jest wciąż groźną chorobą.
Lekceważymy zagrożenia wynikające z zachorowania, nie zdajemy sobie sprawy z powikłań, jakie może powodować to zakażenie – mówi szefowa krajowego ośrodka ds. grypy prof. Lidia Brydak.
Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny wynika, że liczba zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę w sezonie 2013/2014 wyniosła prawie 2,7 miliona przypadków, odnotowano również ponad 9 tys. hospitalizacji oraz 15 zgonów. Jeszcze więcej, prawie 3 mln zachorowań, zarejestrowano na przełomie 2012 i 2013 r. Około 14 tys. osób wymagało wtedy leczenia szpitalnego, a 119 chorych zmarło z powodu grypy.
„Faktyczna liczba zgonów z powodu grypy jest jednak znacznie większa niż wskazują na to oficjalne statystki” – twierdzi przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Oświaty Zdrowotnej Fundacji Haliny Osińskiej prof. Adam Antczak. Jego zdaniem, jako bezpośrednią przyczynę zgonu na ogół wpisuje się niewydolność krążeniowo-oddechową. Bo w szpitalu, do którego w ciężkim stanie trafia pacjent, trudno jednoznacznie skojarzyć niektóre schorzenia sercowo-naczyniowe z przebytą wcześniej grypą.
Prof. Lidia Brydak jest przekonana, że zachorowań i zgonów byłoby znacznie mniej, gdyby Polacy częściej szczepili się przeciwko grypie. Od sierpnia dostępna jest nowa szczepionka przeciwko grypie sezonowej 2014/2015, a najlepsza porą na zaszczepienie jest wrzesień i październik.
„Błędne jest przekonanie, że wystarczy dobrze się odżywiać i prowadzić zdrowy styl życia, żeby uniknąć zakażenia grypą. Szczepionka jest jedyną skuteczną ochroną przed tym groźnym zakażeniem. Polacy muszą się o tym wreszcie przekonać” – podkreśla.
Wśród Polaków pokutuje jednak wiele mitów na temat szczepień i zagrożenia grypą. Jednym z nich jest dość powszechne przekonanie, że szczepionki w niewielkim stopniu chronią przed zakażeniem. Zaprzeczają temu dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Wynika z nich, że osobom w wieku 18-59 lat szczepionka w 70-90 proc. zapewnia odporność. U osób starszych oraz z chorobami przewlekłymi zmniejsza ona ryzyko powikłań do 60 proc., a ryzyko zgonu – do 80 proc.
Do szczepień nie są jednak przekonani nawet polscy pracodawcy. Według Grzegorza Juszczyka z Konfederacji Pracodawców RP dość powszechny jest wśród nich pogląd, że po zaszczepieniu się przeciwko grypie pracownicy częściej chorują. „Tymczasem jest wręcz odwrotnie, bo szczepienia zmniejszają absencję chorobową z powodu grypy. Osoby, które po zaszczepieniu się zachorowały, musiały się zainfekować innym wirusem górnych dróg oddechowych. Takie zakażenia często jednak niesłusznie są kojarzone ze szczepionkami przeciwko grypie” – wyjaśnia.
Nieporozumienie to wynika z tego, że szczepionka przeciwko grypie nie chroni przed tzw. zakażenia grypopodobnymi, z którymi często ją mylimy. „Infekcje te trudno odróżnić. Zakażenia grypopodobne najczęściej wywołują wirusy RSV” – mówi prof. Brydak. Jest to najczęstszy patogen wywołujący infekcje górnych dróg oddechowych, głównie u dzieci. U młodzieży i osób dorosłych przebiega na ogół łagodnie, ale może być groźny dla osób starszych.
Prof. Adam Antczak zaleca, żeby szczepiły się przede wszystkim osoby po 65. roku życia oraz małe dzieci poniżej 2 lat (preparat można podawać już maluchom powyżej szóstego miesiąca życia). A także osoby cierpiące na choroby przewlekłe: serca, płuc, nerek, wątroby, na choroby krwi i cukrzycę, a także te, które mają osłabiony układ odpornościowy. Na te grupę osób przypada prawie 90 proc. wszystkich zgonów z powodu grypy. Nieco bardziej zagrożeni są również ludzie po 50. roku życia.
W Polsce jednak znikomy odsetek małych dzieci jest szczepionych przeciwko grypie. Z danych NIZP-PZH wynika, że w sezonie 2013/2014 do czwartego roku życia zaszczepionych przeciwko grypie było zaledwie 1 proc. populacji, a do piętnastego – 1,67 proc. „Gdy zaczyna się sezon grypowy, w pierwszej kolejności należy szczepić dzieci, które często przecież zakażają się w przedszkolu i szkole” – uważa prof. Brydak.
Według zaleceń WHO, szczepić się mogą dzieci powyżej 6. miesiąca życia oraz młodzież i dorośli. Dotyczy to szczególnie tych osób, które cierpią na niewydolność układu oddechowego i krążeniowego, mają cukrzycę, chorobę wieńcową i są po zawale serca.
Prof. Brydak zachęca do tego matki karmiące dzieci, gdyż wraz z pokarmem przekazują dziecku odporność na wirusy grypy. Przekonuje również, że przeciwko grypie powinny się szczepić kobiety w ciąży. „Należy tylko skonsultować się z lekarzem, jaką z dostępnych na rynku szczepionek można u nich zastosować” – dodaje.
WHO zaleca, by w każdym sezonie grypowy zaszczepionych było co najmniej 75 proc. osób powyżej 65 roku życia. Osoby, które się regularnie szczepią, chronią przed zakażeniem innych, gdyż nie roznoszą wirusów grypy, które łatwo się rozprzestrzeniają droga kropelkową. Wykazały to obserwacje w Ontario. Gdy wdrożono tam program szczepień w całej populacji liczba zachorowań zmniejszyła się o 61 proc., a zgonów – o 28 proc.